Jest to pierwsza wystawa autorska rodowitej niemenczynianki, która nieco zażenowana przyznaje, że ma z tego powodu wielką tremę.
– Jestem samoukiem i nie znam dogłębnie arkanów sztuki malarskiej. W swej twórczości najczęściej kieruję się intuicją, wyobraźnią i własnym postrzeganiem otaczającego świata, przyrody. Tym niemniej malować lubiłam od dziecka – szczerze tłumaczy pani Wioletta, która na co dzień pracuje w starostwie m. Niemenczyn. W dzieciństwie lubiła wertować albumy z reprodukcjami znanych malarzy, a najbardziej fascynowały ją reprodukcje dzieł prezentowanych w Ermitażu. Jak wspominała, z farbami olejnymi po raz pierwszy zapoznała się w 1998 roku, gdy to mąż stryjenki (malarz samouk) sprezentował jej komplet farb i cierpliwie tłumaczył jak się nimi posługiwać… – Prezent przypadł mi do gustu, ale musiałam odłożyć go na dłuższy czas, gdyż rozpoczął się okres wchodzenia w dorosłe życie, a ono rządzi się własnymi prawami – z nutką lekko odczuwalnego żalu kontynuowała rozmówczyni. Zaraz jednak dodała, że po 20 latach pasja do malowania wróciła z nową siłą.
Zdradziła też, że sama za nic w świecie nie odważyłaby się na publiczne wystawienie swych „dzieł”, które powstały pod wpływem różnych osobistych impulsów, emocji i przeżyć.
– Nie byłam i nie jestem pewna ich wartości. Uległam namowom pracowników muzeum, swych bliskich oraz kolegów z pracy. Co z tego wyniknie? Czas pokaże – rozważała autorka. Jak przyznała, pociąg do sztuki miała od zawsze. Lubiła szydełkować, haftować, tworzyć dekoracje i, rzecz jasna, malować. Ponadto skończyła szkołę muzyczną w klasie fortepianu, a w szkole średniej (obecnie Gimnazjum im. Konstantego Parczewskiego) należała do chóru „Jutrzenka”. Mimo ciągu do sztuki ukończyła księgowość w Kolegium Wileńskim oraz studiowała ekonomikę na Uniwersytecie Wileńskim.
Jej największym krytykiem, a jednocześnie doradcą, jest 17-letni syn Waldemar, który też nie stroni od malowania, ale woli grafikę, ostatnio komputerową. Czyli idzie w nogę z czasem.
– Ja wolę farby olejne albo akrylowe. Nie stronię od pasteli suchych i olejnych. Pastelami olejnymi maluję na papierze ściernym, bo taki rodzaj papieru lepiej wchłania farbę i pozwala na rozcieranie i nakładanie kilku warstw – tłumaczyła fascynatka palety.
W ubiegłym roku w sali MEW swe obrazy prezentował Jan Jankowski. Mieszkaniec Niemenczyna, od wielu lat ma renomę cenionego mistrza pędzla. Następnie pierwszą indywidualną wystawę zaprezentowała niemenczynianka Bożena Naruszewicz. Obecnie w jej ślady poszła Wioletta Podlipska. Miasto nad Wilią w ostatnich latach było postrzegane jako stolica tańca na Wileńszczyźnie, ale okazuje się, że Niemenczyn nie tylko tańcem stoi…
Zygmunt Żdanowicz
Rota