To unikatowe dziedzictwo kulturowe, do jakiego niewątpliwie należą palmy, doczekało się solidnego opracowania. Samorząd rejonu wileńskiego wydał kolorowy, prawie 130 stronicowy album zawierający całą informację o palmach wyplatanych przez kolejne pokolenie mieszkanek Wileńszczyzny. Poprzez zdjęcia możemy spojrzeć im w oczy i dostrzec ten błysk, który sprawia, że trudna praca staje się fascynującą pasją. Większość zdjęć to praca Sławomira Subotowicza, podobnie jak i opracowanie graficzne albumu. Dużym atutem są teksty przygotowane przez Wojciecha Piotrowicza i Henryka Mażula, zredagowane przez dr. Józefa Szostakowskiego – to nazwiska, które są gwarancją sukcesu. Treść jest więc podana przystępnie, z lirycznym zacięciem wprowadzająca laików w tajniki powstawania misternych arcydzieł. Czyta się jak piękną opowieść...
Od sacrum do artyzmu
To tytuł pierwszej części albumu. Wojciech Piotrowicz zawarł tu historyczne ciekawostki związane z tradycją Niedzieli Palmowej. Zielone gałęzie palmy już podczas starożytnych igrzysk olimpijskich bywały wręczane jako symbol żywotnej siły i mocy zwycięzcom w znaczeniu palmy pierwszeństwa, palmy zwycięstwa. Od czasów 49. papieża Gelazego I (lata 492-496) w świątyniach chrześcijańskich w Niedzielę Palmową święci się palmy (gałązki palm, drzewa oliwkowego, laurowego, w bardziej północnych krajach – gałązki wierzby).
Oprócz analogii, sięgających do początków kształtowania się obrzędowości związanej z palmami, nawiązań do Biblii i źródeł encyklopedycznych, odnajdziemy również wątek wileński. Temu zagadnieniu autor poświęcił najwięcej uwagi. Przeanalizował dzieła malarskie i literackie, począwszy od roku 1847, kiedy to malarz Kanuty Rusiecki namalował obraz „Wieśniaczka litewska w Niedzielę Kwietną”, poprzez Oskara Kolberga i Ferdynanda Ruszczyca. To właśnie Ferdynand Ruszczyc (1870-1936), profesor m.in. w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie (1904-1907), gdzie uczył między innymi Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa, człowiek niespożytej pracowitości zasadniczo wpłynął na kształt i dalszy rozwój palm wileńskich. Odkrył dla palmiarek sposób użycia suchych kwiatów i ich farbowania, splatania w wałeczkowy kształt (tzw. ruszczycówki), tworzenia ornamentyki, charakterystycznej dla wileńskiego tkactwa ludowego.
Fascynująca jest ta literacka podróż śladami obyczaju, który dzisiaj jest tak mocno zakorzeniony w naszym życiu. A ponieważ temu, co wyjątkowe, zazwyczaj przypisuje się i wyjątkowe znaczenie, to również symbolika palm zawiera mnóstwo magicznych nawiązań i nadprzyrodzonych właściwości.
Tradycja użycia palm wiąże się z wiejskim trybem życia. Rolnik pokłada nadzieję na urodzaj. Po wiosennym siewie stara się doprowadzić rośliny do plonu. Żeby grad nie naszkodził, należy w rogach łanu wetknąć do gruntu cztery patyczki wierzbowe. Jeden, ten pośrodku, uchroni od gawronów, które łakomią się kiełkami wschodzącego zboża. (…) Przy pracach wymagających nachylania się stosowano przewiązywanie talii wełnianą czerwoną nicią od palmy. Takiej nici używano do przewiązania bolącego nadgarstka, przemęczonego wielokrotnie powtarzającymi się ruchami przy żęciu sierpem, tkaniu, kiedy w nadgarstku powstawał zgryz.
Warto zaznaczyć, że po roku, kiedy przychodziła nowa palma, stara traciła moc sakralną i magiczną. Można było ją spalić, a uzyskany popiół wykorzystać przy popielcowym rytuale. Chyba żeby to była palma wileńska o walorach wybitnie artystycznych, wtedy los zależałby od jej stanu i sentymentów właściciela – zauważa Wojciech Piotrowicz i ma rację, bo często w domach spotyka się okazałe bukiety z zebranych przez lata niepowtarzalnych palm uwitych z polnych wileńskich kwiatów.
Tradycja wciąż żywa
Tak zatytułowano drugą część albumu, której autorem jest Henryk Mażul. To opowieść o wileńskich palmiarkach. O ich dłoniach splatających misterne cudeńka, o pasji, o pokoleniowej sztafecie, o przyszłości.
Owo rzemiosło, przekazywane nierzadko z pokolenia na pokolenie w wielce rozbudowanych drzewach genealogicznych, układa się w całe dynastie – zauważa autor i choć trudno w to uwierzyć, to trafiały się lata, gdy tradycja wicia palm obumierała. Na szczęście, zawsze znajdował się ktoś, kto ją umacniał. Album jest więc pewnego rodzaju ukłonem w stronę tych, co ocalają tę ważną dla Wileńszczyzny tradycję. To kronika zawierająca opis pracy, ziół, sposobów i rodzajów wyplatania palm i krótkie życiorysy tych najbardziej zasłużonych palmiarek.
Nie sposób powiedzieć, ile tak naprawdę osób na Wileńszczyźnie skłaniało bądź skłania do „zakwitnięcia” leszczynowe patyki. Na dalece niepełnej liście Janina Norkūnienė dolicza się takowych bez mała 300. Chciałoby się życzyć, by na przekór praktycznemu do granic wytrzymałości i owładniętemu żądzą pieniądza XXI wiekowi tak liczne rzesze miłośników palm były też w przyszłości. Bo przecież palmy – to Piękno, które – wedle przesłania poety Cypriana Kamila Norwida – na to jest, by zachwycało – kończy swe dzieło Mażul. Pozostaje nadzieja, że apel poety dotrze do młodego pokolenia, bo przecież to spuścizna kulturowa stanowi o naszej tożsamości, sprawia że jesteśmy dumni z przynależności do społeczeństwa o tak bogatych tradycjach. A w palmach zawiera się całe piękno podwileńskiej ziemi, warto o tym pamiętać.
Prezentacja albumu wydanego przez samorząd rejonu wileńskiego „Palmy Wileńszczyzny” odbędzie się 6 kwietnia w Centrum Rzemiosła Tradycyjnego w Dworze Houwaltów w Mejszagole.
Monika Urbanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny