Wydrukuj tę stronę

Z przeszłości wyrastają nasze korzenie (FOTO)

2013-06-05, 10:13
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Mamowie, nieduża wieś w starostwie połukniańskim, znajdująca się na obrzeżach Puszczy Rudnickiej, na styku trzech rejonów – trockiego, solecznickiego i orańskiego – po raz pierwszy od czasów przedwojennych doczekała się tak ważnej, rzec można, nawet dziejowej uroczystości i wielkiego gremium gości. A wszystko to stało się za sprawą samotnie stojącego na łące krzyża...

Nieznane są nazwiska, ani dokładna liczba bohaterów, którzy porzuciwszy rodzinne gniazda z bronią w ręku, z młodzieńczą werwą i zapałem poszli walczyć o wolność naszą i waszą i właśnie tutaj, w Mamowiu, 2 czerwca 1863 roku stoczyli swój ostatni bój z oddziałami kozackimi.

Historia – nauczycielką życia

150. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego – to wyjątkowa okazja ku temu, aby upamiętnić ogromny zryw narodowowyzwoleńczy tych bezimiennych, romantycznych szaleńców, a jednocześnie dojrzałych mężów, którzy złożyli Ojczyźnie w ofierze swoje życie.

Uroczysta Msza św., którą w intencji poległych sprawował ks. Tadeusz Svedavičius, proboszcz parafii połukniańskiej i rudziskiej z pewnością wielu zebranym głęboko zapadnie w pamięć. Była to bowiem nie tylko modlitwa, ale i lekcja uświadamiająca, jak żyć, aby zaskarbić łaskę u Boga i szacunek u potomnych.

– Człowiek w swojej pamięci potrafi przechować wiele wspomnień. A pamięć historyczna narodów może sięgnąć setek, a nawet tysięcy lat. To, co było przeszłością, teraz jest korzeniem, z którego wyrasta teraźniejszość. Z teraźniejszości zaś będzie wyrastać przyszłość. Wszyscy, zgromadzeni na tej uroczystości, powinniśmy być wdzięczni za to, że jesteśmy tu i teraz. Że mamy Ojczyznę. To zaś, że żyjemy w Mamowiu, Połukniu, Rudziszkach... nie jest zasługą nas samych, ale tych, którzy żyli tu przed nami. Łacińska maksyma twierdzi: „Historia magistra vitae est" – historia jest nauczycielką życia. Jan Paweł II mówił: „Naród bez historii jest narodem bez przyszłości" – brzmiały słowa homilii. Wyczyn ówczesnych patriotów i przywódców powstania, którzy otworzyli swe serca dla Matki-Ojczyzny, kapłan porównał do misji Mojżesza, prowadzącego swój lud z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej.

Postawa przodków zobowiązuje

Nabożeństwo polowe miało także inną intencję – modlono się za obecnych mieszkańców Mamowia i całej gminy, także za dusze przodków, którzy ryzykując swym własnym bezpieczeństwem wspomagali powstańców.

Nasi pradziadowie nie stali na uboczu, kiedy fala powstańcza ogarnęła kraj, zalała rodzime tereny. Dostarczali powstańcom żywność, pielęgnowali rannych, mimo że to groziło zesłaniem na Sybir. A gdy powstańcy zginęli w nierównej walce z zaborcą, spełnili swój chrześcijański obowiązek i po kryjomu, acz z należytym szacunkiem, pochowali bohaterów na tej rzęsiście skropionej krwią ziemi.

Postawa dziadów, zwykłych ziemian – bardziej lub mniej zamożnych, bardziej lub mniej światłych i oczytanych – dla dzisiejszych mieszkańców wsi i ludzi pochodzących stąd powinna być powodem do dumy. Ale też obowiązku – dbania o miejsce spoczynku bohaterów, zachowanie pamięci.

Urywki z dziejów

Poszczególne karty z dziejów walki narodowowyzwoleńczej, w której ramię w ramię uczestniczyli Polacy, Litwini i Białorusini, i chronologię wydarzeń roku 1863 przedstawił obecny na uroczystości dr Józef Szostakowski. Z ogromnym zainteresowaniem zgromadzeni wsłuchiwali się w nazwy miejscowości, tak bliskie i znajome, wspomnienia o ludziach stąd, których nazwiska po wsze czasy wpisały się na stronice naszej historii.

Z urywkowych fragmentów opowieści już nieżyjących dzisiaj rdzennych mieszkańców Mamowia, które, m.in., pokryły się z informacją zawartą w dokumentach historycznych, przed laty częściowo udało się ułożyć obraz tamtejszych wydarzeń. Publikacja na temat wydarzeń styczniowych na łamach „Tygodnika" ukazała się 1-7 listopada 2007r. (nr 44).

W najbardziej gorącym okresie powstania, na wiosnę i latem 1863 roku tu, w okolicach Puszczy Rudnickiej toczyły się szczególnie zacięte walki powstańców z oddziałami kozackimi.

W końcu maja oddział powstańczy, pod dowództwem Jana Sendka, przeciągnął na swoją stronę część strzelców leśnych i straży leśnej. Wielu znajdujących się w oddziale powstańców obozowała na suchych wyspach otoczonych dookoła bagnami w pobliżu wsi Mamowie. 2 czerwca doszło do starcia z wojskami carskimi, w którym poległo wielu powstańców.

Według wspomnień ludzi, ciała niektórych zabitych mieszkańcy Mamowia pogrzebali na wyspie, która dotychczas służyła powstańcom za schronisko. Pośród ludzi po dzień dzisiejszy jest nazywana wyspą Polacką, czyli polską. Niestety, po przeprowadzeniu melioracji wyspa nie zachowała się. Na dawnych bagniskach zasiano łąki. Jednakże nazwa wyspy przetrwała w świadomości ludzi i od czasu do czasu pojawia się w rozmowach, jako znak rozpoznawczy, bliżej określający miejsce.

Nad zbiorową mogiłą pośród łąk, gdzie według różnych źródeł mogło być pogrzebanych 15 lub 40 powstańców, dzisiaj wznosi się potężny krzyż. Taki sam stoi pod lasem, za wsią, gdzie spoczywa tylko jeden bohater tamtej wojny – szlachcic Jan Jabłoński, który według opowiadań ludzi, do powstania zaciągnął się bez wiedzy i zgody rodziców.

Ślady pamięci

Miejsca powstańczych grobów tu, w Mamowiu, przez długie lata znaczyły drewniane krzyże. W roku 1921, z rozkazu marszałka Józefa Piłsudskiego, który bohaterów styczniowych darzył szczególnym szacunkiem, wzniesiono betonowe krzyże. Nie tylko zrządzeniem losu, ale też dzięki ludziom będącym u władzy, którzy na swój sposób dostrzegali wartość tych pamiątek i w zwalczaniu zabytków woleli nie wykazywać przesadnej gorliwości, krzyże przetrwały do dzisiaj. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, powstańcze krzyże otoczyło opieką miejscowe koło Związku Polaków na Litwie.

Staraniem starościny gminy Połuknie, Marii Gołubowskiej, w 2008 roku zostały wciągnięte na listę spuścizny historycznej chronionej przez państwo.

Przed wojną przy mogiłach powstańczych odbywały się uroczystości z udziałem miejscowej ludności i uczniów polskiej szkoły w Połukniu. Po śmierci Naczelnika państwa, z powstańczych grobów w Mamowiu pobrano ziemię na usypywany na jego cześć w Krakowie kopiec.

„Każdy z uczniów wsypał do worka po trzy garsteczki..." – wspominała kiedyś mieszkanka Mamowia, nieżyjąca już dzisiaj Władysława Dzikiewicz.

Historia kołem się toczy... Cieszy, że rocznicowe obchody po tylu latach właśnie tutaj, przy jednym z dwóch krzyży, znowu zgromadziły mieszkańców Połuknia, Nowosielców, Madziun, Lipniak i Mamowia.

W tradycji siła

Gospodyni gminy, Maria Gołubowska, z serdecznością powitała mieszkańców, którzy na tych kilka godzin odsunęli na dalszy plan swe codzienne sprawy i przyszli złożyć hołd bohaterom. Pozdrowiła też przybyłych w nasze skromne progi gości – Jarosława Narkiewicza, prezesa trockiego oddziału Związku Polaków na Litwie, wiceprzewodniczącego Sejmu RL, radne samorządu rejonu trockiego Marię Pucz, prezesa oddziału Akcji Wyborczej Polaków na Litwie rejonu trockiego i Teresę Sołowjową.

Starościna cieszyła się, iż na uroczystość przyszli zarówno ci starsi, jak też młodsi mieszkańcy okolic, którzy, jak podkreśliła, kiedyś przekażą wieść o dzisiejszym wydarzeniu i o tym, czego się dowiedzieli o dawnych dziejach kolejnym pokoleniom.

O roli świadomości historycznej w wychowaniu młodych ludzi mówił także Jarosław Narkiewicz. Dzieląc się refleksją na temat doniosłego wydarzenia sprzed 150 lat, wiceprzewodniczący Sejmu RL odwołał się także do obecnej rzeczywistości Polaków na Litwie i niedawnego spotkania z goszczącymi na Litwie wysokimi przedstawicielami UE.

– Idea zjednoczonej Europy jest piękną rzeczą, jednak niesie w sobie dużo wyzwań. Nie wszystkie wartości uznawane przez Parlament Europejski są dla nas do przyjęcia. Nie śpieszmy się naśladować obcych nam wzorców. Tu, na tej ziemi, w którą jesteśmy wrośnięci, mamy swoje wartości i przykłady, z których możemy się uczyć i czerpać siły. To nasza historia, język i tradycje, które powinniśmy zachować – podkreślał.

Pod znakiem Orła i Pogoni

Odpowiedniego nastroju rocznicowej uroczystości i świątecznemu nabożeństwu nadał zespół „Połuknianie" pod kierownictwem Renaty Jokniene i Iwony Grigiene, który zainaugurował to znamienne spotkanie przy krzyżu hymnem powstańców „Boże, coś Polskę". Pieśni z okresu Powstania Styczniowego: „Dziś do ciebie przyjść nie mogę", „Hej, strzelcy wraz, nad wami Orzeł Biały" oraz inne melodie towarzyszyły podczas całej uroczystości. Poczuć ducha tamtych czasów pomogli Wolni Strzelcy Powiatu Kowieńskiego, którzy odczytali Manifest Narodowego Komitetu Centralnego, ogłaszającego wybuch powstania i wzywającego wszystkie uciemiężone narody – Polaków, Litwinów, Białorusinów do walki przeciw Imperium Rosyjskiemu.

Ubrani w charakterystyczne dla ówczesnej epoki mundury, wyposażeni w autentyczną broń powstańców strzelcy stworzyli nietuzinkową atrakcję. Zaprezentowali swój ekwipunek, jak również trójkolorowy sztandar z wizerunkiem symboli walczących narodów – Pogonią, Orłem i Michałem Archaniołem – wzbudzając szczery podziw zebranych. Dla gości z Kowna udział w imprezie plenerowym, to nie nowina. A jednak, jak powiedział Vaidotas Valavičius, dowódca strzelców, uroczystość w Mamowiu zapamięta się na długo.

– Będę pamiętał ten fantastyczny letni wiatr, wspaniałe pieśni, Mszę. Stać w tym historycznym miejscu i czuć harmonię pomiędzy tym, co robimy my, ludzie, a tym, co daje nam przyroda – to wspaniałe przeżycie – mówił Vaidotas Valavičius.

Moc przetrwania

Podczas uroczystości został odsłonięty i poświęcony kamień upamiętniający rocznicę Powstania Styczniowego, przy którym zasadzono młody dąbek. W dal poleciały salwy oddane na cześć poległych z miniaturowej, co prawda, ale potężnie brzmiącej armatki.

W imieniu mieszkańców Mamowia, chciałabym skierować słowa wdzięczności do rodziny Dzienowagisów, sąsiadów z rodzinnej wsi i z Połuknia, do kierownictwa spółki rolnej „Merkys" za finansowe wparcie inicjatywy uwiecznienia tego wydarzenia w takiej – kamiennej – formie. Za solidnie wykonaną pracę dziękujemy Andrzejowi Orłowskiemu, dyrektorowi spółki kamieniarskiej „Žybartuva". Jesteśmy wdzięczni Instytutowi Polskiemu za ufundowanie pokazu filmu „Wierna rzeka", zaś samorządowi rejonu trockiego za finansowe wsparcie całej imprezy.

Szczególne podziękowania kierujemy do pracowniczek starostwa – starościny Marii Gołubowskiej, Jolanty Raińskiej, Aliny Rizgeliene, prezesa Wspólnoty Mieszkańców Połuknia „Dienmedis", prezesa koła ZPL w Połukniu Anżeliki Milewskiej i wiceprezesa Grażyny Gołubowskiej za zaangażowanie się w organizację tak niecodziennego i treściwego święta.

Dobre uczynki i szlachetne gesty mają niezwykłą moc przetrwania. Dlatego chce się wierzyć, że ten prosty polny kamień z wyrytą datą – świadectwo naszej pamięci o wydarzeniach sprzed 150 lat – na łące zostanie na wieczne, a gotowość dbania o to święte miejsce nie przeminie z wiatrem.

Irena Mikulewicz

Fot. Grażyna Gołubowska, autorka

www.L24.lt

Komentarze   

 
#4 Leo 2013-06-05 21:12
Zuchy! tak trzymać. Oby tradycje, poamięć i wdzięczność przetrwały przez wieki. Takie imprezy napewno rozpalają uczucia patriotyczne i jeszcze raz nam przypominają jak bardzo wdzięczni musimy być swoim przodkom którzy za wolność i ojczyznę oddali swe życia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 G.C. 2013-06-05 15:40
„Naród bez historii jest narodem bez przyszłości"- ta uroczystość jest taką cegiełką do budowy naszej przyszłości. Brawa dla organizatorów!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 mac156 2013-06-05 14:45
Wilniucy kolejny raz pokazują, że dbają o historię i tradycje narodowe. To jest właśnie ten nasz współczesny bój o tożsamość narodową. Polacy poza granicami Polski chyba lepiej to rozumieją.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Anna 2013-06-05 14:00
każda miejscowość, nawet ta najmniejsza, ma swoją historię, którą każdy mieszkaniec powinien znać. Takie uroczystości w tym pomagają, rozwijają świadomość historyczną, a także przywiązanie do swojej Małej Ojczyzny. Wszyscy dzięki, którym odbyła się ta uroczystość zasługują na uznanie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz