Wydrukuj tę stronę

Perfumy - bardziej kusi nas marka czy zapach?

2015-03-23, 20:10
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Perfumy - bardziej kusi nas marka czy zapach? © BFL

Perfumy to skrawek luksusu, który większość z nas ma w swoim posiadaniu. Dlatego też, jak wskazują specjaliści, przy wyborze zapachów częściej kierujemy się logo, niż samą kompozycją zapachową.

„Perfumy to tworzenie aromatycznych złudzeń" – pisze w swojej książce „Scent of Desire" psycholog i neurolog dr Rachel Herz. Specjalistka zauważa, że na to, jak odbieramy sam zapach, wpływa wiele czynników. „Wskazówki wizualne i językowe mają mocną i niezwykłą kontrolę nad percepcją zapachu" – przyznaje ekspert.

Dlatego też przy kreowaniu zapachów koncerny kosmetyczne tak nawiązują współpracę z gwiazdami. Nowa fala perfum kreowanych przez gwiazdy stała się bardzo mocną gałęzią w branży perfumiarskiej. Dowodem na to jest fakt, że w 2013 roku zapachem, który sprzedawał się najszybciej, były perfumy stworzone przez zespół One Direction.

„To oczywiste, nikt nie sięgnął po te perfumy ze względu na zapach. Ludzie sięgali po te perfumy ze względu na zespół" – zauważa w rozmowie z „Vogue" kreatorka zapachów Azzi Glasser.

Jednak, jak wskazują eksperci, fakt, że to znane twarze podbijają sprzedaż, nie jest niczym nowym. Najlepszym przykładem jest kultowy zapach Chanel No 5 – perfumy od początku cieszył się dużym powodzeniem, jednak wyznanie Marilyn Monroe sprawiło, że samo zapewnienie, jak i zapach przeszły do kanonu.

Jednak za każdym najlepiej sprzedającym się zapachem stoi niezawodny nos. To perfumiarze odpowiadają za zgrabne, czasem zaskakujące kompozycje zapachowe, które sygnowane są logo słynnej marki albo nazwiskiem popularnej gwiazdy.

„Za pomocą zapachu mogę opowiedzieć każdą historię – czy jest to zapach kreowany dla domu mody, czy historia, którą za pośrednictwem perfum zamierza opowiedzieć znana aktorka" – zapewnia słynny nos Francis Kurkdjian.

Niestety, jak zauważa jeden z najbardziej szanowanych perfumiarzy Jacques Polges – obecnie rynek jest wręcz przesycony aromatami. Przez lata współpracował z domem mody Chanel, był trzecim perfumiarzem w historii Chanel, jego poprzednikami byli Ernest Beaux i Henri Robert, twórca legendarnego już zapachu, Chanel No.5. Był nie tylko strażnikiem wartości perfumiarskich Chanel, ale całego przemysłu, który, jego zdaniem, nie docenia i nie szanuje wartości zapachu.

"Perfumy to poetycka forma. To język, który nie wykorzystuje ani słów, ani obrazów, a jednak każdy na swój sposób się nim porozumiewa. Mamy zbyt wiele perfum na rynku. Stało się to tak proste, że praktycznie każdy może wypuścić jakiś zapach. Umniejsza się nie tylko ich znaczenie, nie zwraca się również uwagi, gdzie są sprzedawane. Otwieramy magazyn i wysypują się z niego próbki zapachów. Z jednej strony staramy się z tym walczyć, z drugiej jednak strony ciąży na nas presja rynku. Odnoszę również wrażenie, że marki porzucają swoje narodowe tradycje perfumiarskie i koncentrują się na zaspokajaniu potrzeb rynku międzynarodowego" - ubolewał "nos" Chanel.

Odpowiedzią na uwagi cenionego nosa okazał się rosnący w siłę rynek perfum niszowych. Tu nie ma miejsca na drogi marketing, znane twarze – tu najważniejszą rolę odgrywa zapach i to ten, którego kompozycja, a nie kampania reklamowa odpowiadają nam najbardziej. Dlatego na perfumeryjnej mapie wielkich miast coraz częściej pojawiają się niewielkie pracownie zapachów, gdzie można wykreować zapach skrojony na miarę. Pierwiosnkiem było paryskie Nose, gdzie w doborze zapachu można liczyć m.in. na pomoc Marka Buxtona, który przez ponad 20 lat mieszał nuty zapachowe tworząc najpopularniejsze aromaty świata.

"Zwykle koncerny kosmetyczne czy popularne marki zgłaszają się do perfumiarza z konkretną wizją zapachu, jego zadaniem jest jedynie realizacja tego pomysłu i zmieszczenie się w zaplanowanym budżecie, co wpływa na jakość składników wykorzystywanych do produkcji perfum. Współpracując z niszowymi markami perfumeryjnymi, które chętniej do produkcji perfum wykorzystują naturalne ekstrakty i szukają czegoś niepowtarzalnego, nos ma większą swobodę tworzenia" - wyjaśnia Buxton.

Francja to kraj, który przywiązuje ogromną wagę do perfum, a ich produkcja jest czymś więcej niż tylko biznesem - to element kultury i historii. To francuska miejscowość Grasse stała się stolicą wczesnego przemysłu perfumeryjnego. Z owoców pracy miejscowych perfumiarzy chętnie korzystał Ludwik XIV, który kilka razy dziennie kazał się nacierać wonnymi miksturami. I to w końcu w Paryżu narodził się zapach Chanel No.5, który dał początek erze perfum i do dziś jest najchętniej kupowaną mieszanką aromatów na świecie. PAP Life

Dodaj komentarz