Wyspa Wielkanocna, a raczej Rapa Nui, to niewątpliwie jeden z cudów świata. Cud taki, w którym nie wszystko do końca wiadomo i który nadal owiany jest tajemnicą. Na dodatek bardzo kosztowny, a to głównie z racji sporego oddalenia od innych ludzkich siedzib. Tym niemniej, jak się okazuje, miłośników podróży i niesamowitych wrażeń przyciąga niczym świecąca lampa owady. W 2016 roku było ich ok. 100 tys.
Rapa Nui to drugie (po Tristan da Cunha na Atlantyku) najbardziej oddalone od innego ludzkiego zamieszkania miejsce na świecie. Od najbliższej osady dzieli ją ponad 2 400 km, a od wybrzeża Chile – 3 600 km. Jej długość to 22 km, a szerokość –11, ogólna powierzchnia – 163,6 km². Według różnych statystyk, zamieszkuje ją 3-4 tys. ludzi.
Nie byli kanibalami
Pochodzenie mieszkańców Wyspy Wielkanocnej budzi wątpliwości. Wyspiarze przybyli najpewniej ponad tysiąc lat temu z Peru (8 tys. km) lub Markizów (3,2 tys. km), bardziej prawdopodobne jest, że spokrewnieni są z Polinezyjczykami. Wyspą rządził arystokratyczny klan „długouchych”, na zlecenie których poddani, „krótkousi”, wyrzeźbili gigantyczne posągi. Antropolodzy rozwiali też mit o kanibalizmie wyspiarzy (nie ma na to żadnych dowodów poza relacjami uprzedzonych).
Rdzenni mieszkańcy żyją z rybołówstwa, rolnictwa oraz turystyki. Niegdyś polowali na foki, delfiny i inne ssaki morskie. Nie gardzili też szczurami polinezyjskimi. Jedynymi zwierzętami hodowlanymi na Wyspie były kury.
Klimat wyspy jest stabilny, a różnice pomiędzy okresem chłodniejszym a cieplejszym są niewielkie i wynoszą około 5°C. Najcieplejszy jest styczeń i luty, ze średnimi temperaturami około 23°C, najchłodniejszymi miesiącami są lipiec i sierpień (ok. 18°C). Językiem urzędowym jest hiszpański.
Przypadkowe odkrycie
Wyspa Wielkanocna powstała wskutek aktywności sejsmicznej leży w południowej części Oceanu Spokojnego. Politycznie przynależy do Chile. Od Strony Ameryki Południowej stanowi bramę do Polinezji, która rozciąga się z jednej strony do Hawajów, z drugiej do Aotearoy (Nowej Zelandii), tworząc geograficznie kształt trójkąta. Swą nazwę Wyspa Wielkanocna zawdzięcza przypadkowym pierwszym odkrywcom. 5 kwietnia 1722 roku obok wyspy przepływał Holender Jacob Roggeveen. Załoga statku dostrzegła dziesiątki gigantycznych, kamiennych posągów, które w zabobonnych marynarzach wywołały strach, tak, że nie zdecydowano się na zbadanie wyspy. A że tego dnia była Wielkanoc, dowódca wyprawy postanowił nazwać miejsce Wyspą Wielkanocną. Dawni mieszkańcy Wyspy zwali ją Te Pito, czyli Pępek Świata lub Rapa Nui – Wielką Ziemią. Już pierwszy kontakt odkrywców z wyspiarzami skończył się rozlewem krwi. Ogień otworzyli Holendrzy. Potem było coraz gorzej. Biali przywlekli na Rapa Nui wirusy, zarazki i choroby weneryczne. Wyspa była uboga w surowce i żywność. Jedna z teorii mówi, że sama się skonsumowała – wyczerpano surowce naturalne, wycięto drzewa, itd.
Zgubne starcie Francuzów
Aż do lat 60. XIX w. wyspę nawiedzali głównie wielorybnicy, traktując ją jako tanią spiżarnię i dom publiczny. Stała się też celem rajdów peruwiańskich łowców niewolników. Wiedzeni chęcią szybkiego zysku, żeglarze z podnóża Andów porywali mieszkańców Wyspy Wielkanocnej i dostarczali do pracy przy zbieraniu guana. W 1863 roku, pod naciskiem Francji i Watykanu, władze Peru zdecydowały o repatriacji Rapanujczyków. Tylko kilkanaście osób z tych, które przeżyły przymusową emigrację, wróciło potem na wyspę. Ale przywlekli ze sobą ospę. Choroba zdziesiątkowała tych, którzy uchowali się przed łowcami niewolników. Świadectwa z epoki mówią, że nie było komu grzebać zmarłych. Po wielorybnikach i handlarzach ludźmi nastał czas misjonarzy i żeglarzy awanturników. Szczególnie zgubne dla Wyspy Wielkanocnej było starcie dwóch Francuzów: katolickiego misjonarza ojca Hippolyta Roussela i byłego oficera artylerii Jeana-Baptiste’a Dutrou-Borniera. Pierwszy zbudował prężną misję w Hanga Roa i szczycił się tym, że wyplenił rzekome ludożerstwo. Drugi skupował podstępem ziemie od tubylców, gdyż opętała go wizja utworzenia wielkiej farmy owczej.
Rachunek dla Fina
Większość turystów przyjeżdża na Wyspę Wielkanocną, aby zobaczyć tajemnicze posągi Moai. Jest ich 887. Mają od 6 do 21 metrów wysokości, a najcięższy waży około 270 ton. Można nie tylko oglądać same rzeźby, ale też odwiedzić kamieniołom w którym je wykuwano i drugi mniejszy, gdzie wykuwano kapelusze nakładane na posągi. Zanim Moai objęte zostały ochroną (należą do zabytków Światowego Dziedzictwa Unesco), wiele z figur ukradziono – trafiły do muzeów lub prywatnych zbiorów. W 2008 roku złapano pewnego fińskiego turystę na odłupywaniu kawałka ucha z jednego z posągów. Wyrzucony został z wyspy, jednak wcześniej wręczono mu rachunek – kara za uszkodzenie rzeźby – 17 000 dolarów i zakaz wstępu na wyspę.
Temat tabu
Jednak Wyspa Wielkanocna to nie tylko posągi – doskonałe warunki w lokalnych zatoczkach znajdą surferzy i amatorzy tropikalnych plaż z centrami nurkowymi. Na wyspie mieści się kilka ciekawych jaskiń, które dawniej pełniły różne funkcje: Jaskinia Porodowa, gdzie prawdopodobnie kiedyś rodziły się dzieci, Jaskinia Dziewic, służąca jako dawny „instytut piękności” (dziewczyny chowały się tu przed słońcem, żeby ich skóra była biała – tego oczekiwali przyszli mężowie), jaskinie trędowatych, gdzie izolowano i leczono chorych na trąd, czy jaskinie służące jako miejsca pochówku. Posiada też kilka nieczynnych wulkanów, w ich kraterach uformowały się jeziorka.
Na przełomie XIX i XX wieku na Wyspie Wielkanocnej miała miejsce epidemia trądu – jej pamiątką jest cmentarz trędowatych w centrum wyspy; trąd to do dzisiaj temat tabu na wyspie, nie ma informacji o nim w żadnych przewodnikach.
Największe zagrożenie
Trafić na Wyspę Wielkanocną nie jest łatwo, bo połączenia lotnicze są rzadkie i drogie. Zapewniają je tylko Chilijskie Linie Lotnicze LAN Chile. Zaporowa cena biletu (600-800 dolarów) miałaby niby przerzedzać amatorów zwiedzania jednego z najbardziej oddalonego zakątka ziemi, ale chętnych zobaczenia jej na własne oczy nie brakuje i turystów przybywa. Jedna z prognoz przewiduje, że do 2020 r. przyjedzie tam 220 tys. osób i w końcu zadepczą wyspę. Turyści zostawiają nie tylko dolary, bez których Rapa Nui czekałoby bankructwo, ale także śmieci. Góry odpadów rosną. Gdyby nie regularne transporty śmieci do Chile, wyspa zmieniłaby się w wysypisko. Amerykańscy naukowcy doszli do przykrego wniosku, że choć Rapa Nui przetrwała wiele kataklizmów, dziś musi zmierzyć się z być może największym – masową turystyką i komercjalizacją. To, czego nie zdołały zniszczyć epidemie i zachodnia cywilizacja, runąć może w zetknięciu z globalizacją.
Tradycje wielkanocne na Wyspie Wielkanocnej są przestrzegane i świętowane. W świąteczną niedzielę najbogatszy człowiek na wyspie na rozgrzanych kamieniach smaży tuńczyka, słodkie ziemniaki, banany i inne smakołyki i częstuje tym posiłkiem biedniejszych. Dzieli się z nimi, by w ten sposób wyrównać swój stan posiadania. Mieszkańcy zaś idą do jedynego na wyspie kościoła, zbudowanego w największym mieście Hangaroa. Do świątyni w ofierze przynoszą kwiaty, owoce i… połać mięsa.
Opr. Z. Ż.
PS Jak poinformowała Gabrielė Milaševičiūtė, manager spółki SOFA TRAVEL, największego organizatora podróży w krajach bałtyckich, spółka nie organizuje wojaży z Litwy na Wyspę Wielkanocną. Tymczasem biuro podróży GRUDA oferuje kilkunastudniową podróż po Chile (od 3950 euro, ale bez kosztów za bilety lotnicze (ok. 2600 euro), ubezpieczenia i innych drobniejszych wydatków), z możliwością odwiedzenia Wyspy Wielkanocnej, ale za dodatkową, słoną opłatę.
** Zagwozdką dla badaczy są nie tylko posągi, ale i hieroglificzne pismo Rongorongo. Znaleziono 21 tabliczek zawierających tajemnicze znaki. Pismo składa się z zoomorficznych figur – dopatrzeć się można ryb, jaszczurek oraz ptaków (niektóre z nich są przez wyspiarzy darzone kultem). Ciekawie wyglądał sam proces odczytywania informacji zapisanych na tabliczkach – czytało się od lewej strony do prawej, a następnie odwracało tabliczkę do góry nogami i kontynuowało lekturę, aż do kolejnej linijki, gdzie znów należało powtórzyć obrót.
** Jedną z najnowszych niespodzianek i nierozwiązanych zagadek Wyspy Wielkanocnej jest sensacyjne odkrycie australijskich naukowców, którzy znaleźli szczątki średniowiecznego rycerza siedzącego na koniu. Dzięki dobrym właściwościom konserwacyjnym torfu są one w dobrym stanie. Sądząc po zbroi rycerz należał do Zakonu Kawalerów Mieczowych, a w jego sakiewce znaleziono trzy złote węgierskie dukaty, odbite w 1326 roku. Skąd się tutaj wziął? To kolejne pytanie, które zaserwowała niezwykła i pełna tajemnic wyspa.
na podst. "Rota"
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|